Nie masz konta? Zarejestruj
Zapomniałeś hasła? Przypomnij
Strona 1 z 1 |
[ Posty: 1 ] |
Dołączył(a): 2010-10-25, 21:18
Online: 32d 20h 21m Posty: 2147 Podziękowań: 412 Podziękował: 553 Model: HTC 8X Firmware: WP8 DGR3 Operator: PLAY |
Napisane: 2011-04-09, 11:27
[b][size=150]Karol Olgierd Borchardt - Kolebka nawigatorów[/size][/b] [img]http://firepic.org/images/2011-04/s1a.jpg[/img] [quote]Tytuł: Kolebka nawigatorów Autor: Karol Olgierd Borchardt Język oryginalny: polski Kategoria: Literatura piękna Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik Forma: zbiór opowiadań/nowel Rodzaj: audioksiążka Wersja językowa: polska Treść: pełna Nagranie: QES Agency Czyta: Adam Szyszkowski Czas trwania: ~15 godz. 57 min. 57 s. Rozmiar całości: ~329,14 MB, 61 plików Format: MP3 (KBPS:48, KHZ:44) Opis książki: „Kolebka nawigatorów” to kolejna książka z naszego cyklu „morskich opowieści”, autorstwa najbardziej znanego i cenionego polskiego pisarza marynisty, kapitana żeglugi wielkiej Karola Olgierda Borchardta. Dotychczas wydaliśmy zbiory: „Znaczy Kapitan”, "Szaman morski" i „Krążownik spod Somosierry”. „Kolebka” stanowi kontynuację i pogłębienie tematów poruszanych w poprzednich utworach. Wszystkie związane są z życiem ludzi morza, niekoniecznie na wodzie, bo i w portach, i w szkole morskiej, i w „suchym doku”, jak pisarz nazywa szpitale i sanatoria. Tytuł „Kolebka nawigatorów” ma trojakie znaczenie: uczelnia, której sam Borchardt był słuchaczem, czyli Szkoła Morska w Tczewie, żaglowiec szkoleniowy Lwów i polska flota w pierwszym okresie swojego istnienia. W książce znajdujemy to wszystko, co jest charakterystyczne dla twórczości Borchardta: liczne anegdoty, sentyment i swadę doskonałego narratora i puenty wywołujące uśmiech. Fragment książki: "Zaczęło się to w 1938 roku w Sztokholmie podczas zlotu żaglowców, od rozmowy starszego oficera, jakim byłem na "Darze Pomorza ", z kpt. ż.w. Stanisławem Koską, dyrektorem Szkoły Morskiej w Gdyni, prowadzonej w motorówce zdążającej do portu. Dyrektor Kosko zastanawiał się nad sposobem uratowania naszego starego barku "Lwów"'. Można by przekształcić go w statek-muzeum, jak to zrobili Anglicy z kliprem "Cutty Sark'", lub utworzyć na nim szkołę jungów. Włączyłem się w snucie planów na przyszłość dla ukochanego żaglowca, ",kolebki nawigatorów", ale olbrzymi sentyment to nie wszystko, nie mieliśmy ani grosza na realizację marzeń. Kapitan Kosko, autor książki "Przez trzy oceany", miał pomysł na zdobycie funduszy. Wystarczy, żebyśmy wspólnie napisali nowe dzieło o szkolnym żaglowcu "Lwów", a ono zmobilizuje społeczeństwo do zachowania naszego pierwszego statku oceanicznego. Tymczasem mieliśmy się zająć pilnowaniem tego, co pozostało z kadłuba "Lwowa " po oddaniu go marynarce wojennnej na hulk dla załóg okrętów podwodnych. Po powrocie ze Sztokholmu do Gdyni udałem się na Oksywie w celu przekonania się, czy "Lwów" doczeka się naszych zamiarów. Okaleczony, bez masztów, pozbawiony swej najżywotniejszej siły, wydawał się zamarły w bólu i rozpamiętywaniu minionej świetności." [/quote] [b]Dodatkowo w archiwum znajduje się ebook w formacie: PDF[/b] [code]http://www.fileserve.com/file/RqCQ2e2[/code] |
|||
|